Kanapka ze stekiem, jarmużem i karmelizowaną cebulą – The Last of Us 2

Przed Wami drugi, poza domowymi bajglami z karmelizowanym bananem i kremem czekoladowo-orzechowym z Bagel Bros, przepis inspirowany The Last of Us II. W poprzednim wpisie przeczytacie też mini-recenzję gry (w skrócie – tak, baaaardzo warto w to zagrać!) oraz wgląd w detale kulinarne lokacji, które mamy okazję zwiedzić w grze.

Tym razem z kolei odwołamy się do konkretnego przerywnika filmowego, który ma miejsce jeszcze w Jackson, gdzie Ellie wraz Joelem osiedlili się po wydarzeniach z jedynki. Jest on nawiązaniem do incydentu, który jest ciągiem dalszym zajawki fabularnej pojawiającej się już w gameplay trailerze z 2018. Jeden z uczestników imprezy nie zachował się zbyt uprzejmie wobec Ellie, stąd podczas jej wizyty w knajpie Tipsy Bison (podpity bizon :D), winny chce zrekompensować się bohaterce, oferując kanapki ze stekiem jako prowiant na najbliższy patrol. Ta jednak dumnie unosi się i nazywa kanapki określeniem „bigot” (fanatyk, dewota, świętoszek), oddając prezent swojemu koledze z patrolu, Jessiemu. Ze względu na dość mocno kontrowersyjny wydźwięk tej sceny i słowa, zwrot „bigot sandwiches” stało się czymś na miarę mema wśród społeczności fanów serii The Last of Us. Pomijajac jednak już samo przesłanie sceny, fakt, że jedzenie zostało tu wysunięte na plan pierwszy jest kolejnym dowodem na to, że element kulinarny niekoniecznie musi znajdować się tylko w samych mechanikach craftingu aby mieć znaczenie podczas rozgrywki!

Dzięki bardziej dużej uwadze poświęconej detalom lokacji możemy zobaczyć skąd Seth czerpie składniki na tę przekąskę. Nieopodal karczmy Tipsy Bison na uliczkach Jackson znajduje się bowiem zarówno bardzo dobrze zaopatrzony sklep mięsny, jak i piekarnia. Nieco dalej widać „szklarnie”, w których uprawiane są warzywa i owoce (mimo mroźnej pogody). Z kolei sama knajpa wypełniona jest ludźmi mimo bardzo wczesnej pory. Na ścianach wiszą tematyczne ozdoby charakterystyczne dla amerykańskich myśliwych, a oświetlenie stwarza przytulny klimat. Zdecydowanie chciałoby się spędzić tu więcej czasu, zwłaszcza, że mroźna aura za drzwiami nie zachęca do spacerów!

Podejrzewam, że w przypadku warunków, które panują w Jackson, stek mógł być prawdopodobnie zrobiony z kawałka dziczyzny i oczywiście możecie jak najbardziej spróbować takiej wersji, jeśli macie dostęp do tego rodzaju mięsa. W „normalnej” sytuacji użyjemy standardowego steka wołowego, ale zwracając uwagę na to, aby było to mięso sezonowane/dojrzewające, dzięki czemu będzie kruche po krótkiej obróbce termicznej. Do soczystych kawałków mięcha dodałam smażony jarmuż – uważam, że to bardzo niedocenione warzywo, które po usmażeniu nabiera zupełnie innego wymiaru, a dodatkowo idealnie pasuje do zimowych warunków Jakcson – to roślina, która plony daje zimą, a nawet lepiej zerwać ją po mrozach, gdyż traci goryczkę. Do tego karmelizowana cebula i pikantny sos majonezy z płatkami chili i kawałkami suszonych pomidorów dla złamania smaku. Do tego chrupiąca, rustykalna bagietka i można śmiało powiedzieć, że to naprawdę wyczesana kanapka! Gdyby tylko Ellie wiedziała, co kryje się w skrzętnie zamkniętej paczusce, to tak łatwo nie oddałaby tego smakowitego prezentu!